piątek, 26 lutego 2016

8. Silniejsze od rozsądku

||Sam||
 Idę na swoje pierwsze zajęcia z rozszerzonego angielskiego. Jestem pełna obaw i ekscytacji. To może być dla mnie wielka szansa. Wyguglowałam sobie swojego nauczyciela i z tego co przeczytałam jest szanowanym pisarzem. Może i jego dzieła nie są bardzo znane, ale ma dużo znajomości. Kilku autorom bestsellerowych książek pomógł w pisaniu. To musi coś znaczyć,
 Kiedy wchodzę do sali duża część miejsc jest już zajęta.
- Dzień dobry - mówię i rozglądam się za wolnym miejscem. 
- Punktualna Panna O'Connell - odpowiada z uśmiechem profesor Smith. - Dobrze, że jesteś. Zajmij miejsce. Zaraz zaczynamy zajęcia. 
Odpowiadam mu uśmiechem i idę w stronę miejsca na samych tyłach. Nie lubię siedzieć na końcu, bo nigdy nic nie slychać, ale chyba nie mam wyboru. 
Nagle słyszę za sobą jak ktoś woła moje imię.
- Sam! - Odwracam się i zauważam Justin'a, który siedzi w rzędzie jakoś mniej więcej po środku. 
Ma przy sobie jedno wolne miejsce.
Oh nie, tylko nie on.
Po naszej kłótni unikam go jak ognia. Po pierwsze, bardzo mnie zdenerwował. Po drugie, skoro uważa, że Emma jest taka niewinna, to niech sobie idzie do niej, a po trzecie, za bardzo się boję, że kiedy stanę bliżej niego, to nie wytrzymam i się po prostu na niego rzucę. 
No bo błagam. Widziałyście ten uśmiech, te oczy, albo chociaż te tatuaże? 
To seks w czystej postaci i ostatnio za każdym razem kiedy na niego patrzę myślę tylko o tym, że chce go całować i robić z nim inne nieprzyzwoite rzeczy.
Nie śpiesząc się powoli schodzę na dół i siadam na miejscu obok niego.
- Cześć Justin - mówię siląc się na obojętny ton i chwilę później wlepiam wzrok w tablicę.
Czuję jak chłopak przybliża się do mnie.
- Mówiłem, że się nie powstrzymasz i będziesz siedzieć jak najbliżej mnie - mruczy przy moim uchu.
Jest tak blisko, że mogę poczuć jego oddech na swojej szyi.
Przegryzam wnętrze policzka i rozglądam się w zdenerwowaniu. Jest za blisko, a mi brakuje tlenu.
- Nie wiem o czym mówisz - odpowiadam zachrypniętym głosem ciągle na niego nie patrząc.
Nagle czuję jak swoją ręką delikatnie odgarnia mi włosy za ucho. 
- Nie udawaj. - Jego głos jest ledwo słyszalny.
Cholera, Justin.
W co pogrywasz?
- Daruj sobie - mamroczę niewyraźnie i odsuwam się. - Skoro uważasz, że siadłam obok ciebie, dlatego, że nie mogę się powstrzymać czy cokolwiek, to cześć - mówię i wstaję z miejsca.
Justin nagle łapie mnie za dłoń i wzdycha.
- Żartowałem sobie - tłumaczy się szybko. - Przepraszam, chciałem tylko rozluźnić to napięcie między nami i tyle...
Patrzę się wymownie na jego dłoń, ale on jakby jeszcze specjalnie bardziej ją złapał.
Widzę jego przepraszający wzrok i robię coś przewidywalnego. 
Wzdycham i siadam z powrotem na swoim miejscu. Wyrywam swoją dłoń i patrzę się na niego pytająco.
- No co?
- Co ty robisz, Justin? - pytam prosto z mostu.
Blondyn zdaje się jakby nie rozumieć mojego pytania.
- Nic nie robię.
- Teraz zachowujesz się inaczej.
- Ja tylko chce naprawić tę relację, Sam - mówi cicho. - Rok temu się pomyliłem. Już za późno na... - milknie, aby nie użyć tego słowa, którego ja też non stop unikam. - Chce się z tobą zaprzyjaźnić. Chce żebyśmy mięli dobre relacje. Przecież kiedyś sporo nas łączyło...
- Dobra, okej - przerywam mu, żeby skończyć jego wypowiedź.
Te słowa są zbyt dwuznaczne i robią mi zbyt wiele nadziei.
- Cisza! - słyszę głos Smith'a. - Zaczynamy wykład.

***

  Siedzę w kawiarni z Dylan'em i opowiadam mu o całej sytuacji. Jestem zaskoczona i zdezorientowana. Przecież on spotyka się z Emmą.
- Może nie wie którą z was woli? - mówi Dylan patrząc się na mnie niepewnie.
Przewracam oczami.
- Nie, Dylan. On wyraźnie podkreślił, że chce między nami przyjaźni...
Chłopak patrzy się na mnie wyczekująco, tak jakby wiedział, że chce coś jeszcze powiedzieć.
- Ale? 
Wzdycham i powoli oblizuje usta.
- Ale jego dzisiejsze zachowanie wskazywało coś zupełnie innego... - mamroczę w głowie przypominając sobie uczucie, które towarzyszyło mi, gdy Justin złapał mnie za rękę.
Dylan wzdycha i patrzy się na mnie troskliwym wzrokiem.
- Słuchaj... Wiem, że ciągle coś do niego czujesz, ale uważaj, okej? - mówi niepewnie.
Unoszę brwi.
- Słucham? - Czy on coś sugeruje?
- To Justin. Minął rok, ale on się nie zmienił. To wciąż gracz. Skąd wiesz, że nie chce zemsty za to co stało się kiedyś? 
Kręcę automatycznie głową. 
On by mi tego nie zrobił. To Justin. Mogło minąć dużo czasu i mógł być zraniony, ale to nie znaczy, że chce zemsty. Kiedyś byliśmy razem, zależało nam na sobie, nie mógłby mi tego zrobić... Prawda? 
- Nie wiesz co mówisz - zaprzeczam cicho. - Byliśmy dla siebie zbyt ważni...
Dylan patrzy się na mnie z powątpiewaniem. 
- Okej, skoro tak uważasz.
Nagle słyszę dźwięk dzwonka otwieranych drzwi od kawiarni. Świeże powietrze dostaje się do dusznego pomieszczenia. Odwracam głowę, aby zobaczyć kto przyszedł i oczywiście nie mógłbyć to ktoś inny niż Emma. Za nią szedł Harry. Rozmawiali o czymś śmiejąc się głośno. Podeszli do kasy, aby coś zamówić. Odwracam głowę i patrzę się wymownie na  Dylan'a.
- Przyszła królowa śniegu - szepcze do mnie chłopak, a ja chichoczę.
- O! Cześć! - Odwracam się i widzę Harry'ego, który stoi nade mną uśmiechnięty.
Dopiero teraz słyszę w jego głosie brytyjski akcent. 
Kątem oka patrzę się na Emmę, która ciągle coś zamawia nawet na nas nie patrząc. To nawet lepiej.
- Cześć - odpowiadamy równocześnie z Dylanem.
- Co tam? - pyta ciemnowłosy.
- Wszystko okej - odpowiada mój przyjaciel.
- Ogólnie to miałem wam wysyłać sms'y, ale skoro was tutaj spotkałem, to równie dobrze, mogę wam to powiedzieć - mamrocze pod nosem. - Dzisiaj robię ognisko. Nie w bractwie. Jedziemy nad wodę. Oczywiście jesteście zaproszeni. 
- Huh, daleko to? - odzywam się.
Harry wzrusza ramionami.
- Czy ja wiem. To miejsce jest gdzieś na obrzeżach Stanford. 
- Ja pewnie będę - deklaruje się Dylan.
- Ja się zastanowię - mówię.
- Okej, więc wyśle wam dokładne adresy - obiecuje.
- Harry?! Co ty tam robisz? Chodź już! - słyszę krzykliwy głos Emmy. 
Patrzę się na chłopaka o kręconych włosach, który pod wpływem jej słów zirytowany przewraca oczami. Przegryzam wnętrze policzka, żeby się nie uśmiechnąć. Miło wiedzieć, że nie tylko mnie wkurza ta tleniona blondynka.
- Mam nadzieję, że jednak się zdecydujesz - mówi na odchodnym i posyła mi wzrok mówiący: Przyjdź, bo tylko ty potrafisz doprowadzić tę jędzę do białej gorączki.
Oni wychodzą i znowu zostaję sama z Dylan'em. Nagle przypomina mi się coś o co już dawno miałam go zapytać.
- Dylan... - zaczynam przyglądając mu się uważnie. - Co jest między tobą, a Tracy?
Chłopak wygląda tak jakby ktoś się go zapytał o jego największy sekret.
- Huh? - mamrocze udając, że nie wie o co chodzi.
- Nie udawaj idioto - mówię i patrzę się na niego spode łba.
Chłopak odchrząkuje cicho.
- Nie wiem o co ci chodzi, Sam.


***

Zdecydowałam się pójść na tą imprezę. Namówiłam Tracy i Ritę, żeby pojechały tam ze mną. Ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki, zwykłą, białą koszulkę i collegówkę. To ognisko, więc nie muszę się jakoś stroić, prawda?
- Jesteś pewna, że chcesz tam iść? - pyta Rita patrząc się na mnie niepewnie. - No wiesz, będzie Justin i Emma...
Wzruszam ramionami.
- Wiem to. Ale to chyba ten moment, w którym muszę pogodzić się z tym, że coś ich łączy - mówię siląc się na lekki ton. 
Rita i Tracy posyłają sobie porozumiewawcze spojrzenia.
- Okej... - mówi niepewnie moja współlokatorka. - Gdzie masz kluczyki do samochodu?
- Oh, nie jedziemy moim samochodem.
- To którym? - pyta Rita marszcząc brwi.
- Matt ma po nas zajechać - opowiadam i nakładam cienie na swoje powieki.
Tracy wygląda na zaskoczoną bardziej niż Rita.
- To ten co się w tobie zabujał? - pyta.
Posyłam jej karcący wzrok.
- Nie zabujał się - zaprzeczam szybko. 
- Yhym, wcale - odpowiada tak jakby w ogóle mi nie wierzyła. - Mam oczy i widzę całkiem dobrze.


||Justin||

Na ognisku pół godziny po rozpoczęciu było już bardzo dużo ludzi. Przyjechałem tutaj z Emmą. Dziewczyna od początku imprezy nie odchodziła ode mnie na krok. Nie przeszkadzało mi to. Dopóki widzę, że jest szczęśliwa to wtedy i ja jestem spokojniejszy.
Obserwuję jak rozmawia ze swoimi przyjaciółmi i gestykuluje przy tym rękami. Jej oczy błyszczą, gdy mówi coś śmiesznego i każdy chichocze. 
Nagle pojawia się we mnie ochota pocałowania ją.
Jest piękna i naprawdę ciężko jej się oprzeć. 
Nie zważając na to, że ciągle rozmawia łapię ją za dłoń i odciągam od wszystkich ludzi. Idę do bardziej ustronnego miejsca.
- Justin, co ty... - Nie pozwalam jej dokończyć, zamiast tego od razu wpijam się w jej usta. 
Dziewczyna przez chwilę jest zbyt zaskoczona, ale chwile później odwzajemnia pocałunek. Przed oczami mam jej piękne zielone oczy i przejeżdżam językiem po jej dolnej wardze.
Marszczę brwi, kiedy zaczynam rozumieć, że coś mi nie pasuje. Emma ma niebieskie oczy.
Jednak kiedy dziewczyna popycha mnie delikatnie do tyłu i rękę kładzie przy moim kroczu szybko o tym zapominam.
- Kurwa Emma - warczę jej w usta i pogłębiam pocałunek jeszcze brutalniej.
Ta dziewczyna doprowadza mnie do szaleństwa.
- Dawaj, Sam! 
Co? Jaka Sam? 
Emma teraz składa pocałunki na mojej szyi, a ja korzystając z momentu, że tego nie widzi patrzę się w stronę odległego od nas o kilkanaście metrów ogniska. 
- Emma - sapię. 
Mam cholerną ochotę ją przelecieć, ale coś każe mi sprawdzić co się dzieje.
- Hm? - pyta nie przestając mnie całować.
- Chodźmy... Powinniśmy... pójść do reszty - udaje mi się wydukać.
Dziewczyna zabiera ręce z mojego krocza i odsuwa się ode mnie lekko. Ma wyraźnie zawiedzenie na twarzy.
- Czemu?
- Bo ktoś nas tutaj może zobaczyć - wymyślam na poczekaniu.
Emma unosi brwi.
- Jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało - mamrocze.
Przewracam oczami.
- Ale teraz przeszkadza - warczę i nie mówiąc nic więcej, idę w stronę ogniska.
Nie powinienem tak reagować, ale wkurzyłem się. Nie lubię narzucania się. To cholernie wkurwia.
  Kiedy docieram do ogniska widzę Ritę i Dylan'a, którzy roześmiani stoją nad Sam, która w tym samym momencie robi stójkę na beczce z piwem. Ludzie stoją wokół niej i każdy jej głośno kibicuje. Matt od czasu do czasu ją przytrzymuje, aby się nie wywróciła.
Uśmiecham się cwanie.
Sam, ty niegrzeczna dziewczynko.
Pije tak jeszcze ponad dwadzieścia sekund, a ja się zastanawiam jak taka drobna dziewczyna może pomieścić w sobie tyle alkoholu. Matt pomaga jej znowu stanąć na nogach, a ludzie wiwatują. Sam uśmiecha się dumna i podnosi do góry rękę w akcie zwycięstwa.
Podchodzę do nich i łapiąc dziewczynę po obu stronach bioder zwracam się do Matt'a:
- Porywam ją - mówię i uśmiecham się cwanie do chłopak'a, który nie wygląda na zadowolonego.
- Co robisz frajerze? - pyta dziewczyna, gdy prowadzę ją daleko od ludzi.
- Milcz dziecko - odpowiadam. - Idziemy sobie porozmawiać.
- Ale nie chcesz mnie wykorzystać? Bo wiesz, to, że wypiłam trochę piwa nie znaczy, że jestem pijana.
Wybucham śmiechem. Dawna Sam, po takiej dawce alkoholu już dawno by leżała od krzakiem, ale teraz nawet nie widać po niej, że wypiła cokolwiek. Może jest tylko bardziej śmiała.
- Nie, nie wykorzystam cię - mówię i kiedy jestem pewien, że może sama iść puszczam jej biodra.
- Gdzie zgubiłeś Emmę? - pyta i unosi brwi.
Kiedy przechodzimy po wzgórzu podaje jej rękę, aby pomóc jej wejść wyżej, ale ona radzi sobie sama. Rozbawia mnie tym jeszcze bardziej.
- Została gdzieś z przyjaciółkami - odpowiadam wzruszając ramionami.
To prawda. Po tym jak odmówiłem pieprzenia się z nią w krzakach wkurzona wróciła do swoich znajomych. 
Cokolwiek.
- Oh... - wzdycha Sam. - Pokłóciliście się?
Patrzę się na nią i kręcę przecząco głową. To nie była kłótnia. Ja sam do końca nie wiem co to było.
  Chwilę później wchodzimy na dużą, otwartą plażę. Jest ciemno, a jedyne światło to te odbijające się z ogniska w oddali. Wieje spory wiatr, więc Sam niemalże od razu chowa dłonie w kieszenie swojej bluzy. 
Przez chwilę żałuję, że nie wziąłem ze sobą kurtki. Mógłbym jej teraz dać. 
- Zimno ci - bardziej stwierdzam niż pytam.
Siadamy na piasku. Dziewczyna uśmiecha się do mnie lekko.
- Poradzę sobie - odpowiada cicho.
Ostrożnie przysuwam się do niej. 
- Po co mnie tutaj przyprowadziłeś? - pyta i patrzy się na mnie wyczekująco.
Wzdycham i odwracam wzrok skupiając go na falach, które wydają się bardzo niespokojne.
Wzruszam ramionami.
Nie wiem. Naprawdę nie wiem czemu to zrobiłem. Wkurza mnie to, że Matt ją obejmuje i, że spędza z nim tyle czasu, więc kiedy w końcu miałem szanse ją od niego zabrać, to to zrobiłem.
- Pogadać - odpowiadam tylko.
Dziewczyna przytakuje głową na znak, że rozumie. 
Nie, nic nie rozumiesz.
- Zrobiłam sobie tatuaż - mówi nagle, a ja jestem tak zaskoczony, że przez chwilę nic nie mówię.
Patrzę się na nią i po prostu zaczynam się śmiać.
Czuję jak dziewczyna uderza mnie w ramię.
- Przestań - mówi i też się uśmiecha. - Mój tatuaż jest całkiem spoko.
Nagle przestaje się śmiać.
- Mówisz serio? 
Dumna przytakuje głową.
- Pokaż - mówię nagle.
Dziewczyna uśmiecha się cwanie. 
- Nie.
- Masz mi go pokazać. - Przybieram poważny wyraz twarzy.
Blondynka wygląda tak jakby była tym jeszcze bardziej rozbawiona.
- Nie - powtarza.
- Saaam... - mówię przeciągle i szturcham  ją delikatnie w brzuch.
Sam i tatuaż. 
Moja Sam i tatuaż.
Nieśmiała Sam i tatuaż.
Wyobrażasz to sobie?
Dziewczyna zdejmuje z siebie bluzę, mimo, że przed chwilą było jej zimno. Nic nie mówię. Obserwuję jak odkrywa ramiączko swojej bluzki ciągle patrząc się na mnie przeszywającym wzrokiem. 
Oblizuję usta i nie mogę się zdecydować czy patrzeć jej w oczy czy na nagie ramię, które przed chwilą odkryła. 
I nagle to zauważam. Na obojczyku ma narysowane ptaki. Jest ich sześć i wszystkie lecą w górę. Mimo, że jest ciemno i światło nie jest zbyt dobre, akurat tatuaże widzę bardzo dobrze.
- O kurwa - mamroczę i nie zastanawiając się opuszkami palców przejeżdżam po jej obojczyku. - Myślałem, że blefujesz.
Sam chichocze.
- Nie żartuje sobie z takich rzeczy - mówi. 
Uśmiecham się do niej lekko. Z jakiegoś powodu nie zabieram ręki z jej ciała. Niepewnie sunę nią w górę i koniec końcem ląduje na jej policzku. Dziewczyna przymyka oczy, a ja mimowolnie się do niej zbliżam. 
To tak cholernie trudne. Mam Emmę. Nie mogę jej tego zrobić. 
Nasze nosy prawie się stykają. Przysuwam się jeszcze bliżej i kładę swoje usta na jej. Jednak zanim zdążę zrobić cokolwiek Sam odsuwa się ode mnie.
- Przestań - mówi kładąc rękę na moim torsie.
Wzdycham zawiedziony.
Teraz jest jeszcze gorzej. Nie potrafię myśleć o niczym innym niż o tym, żeby ją pocałować. 
- Nie rób tego. Masz dziewczynę.
Chce jej wykrzyczeć, że Emma nie jest moją dziewczyną, ale nie mogę. Ona ma rację. Nie powinniśmy tego robić. Zależy mi na Emmie.
- Ta, masz rację. Nie powinienem... - mamroczę niewyraźnie.
Zależy mi na Emmie.
Ale mimo wszystko w głowie mam tylko usta Sam. Tak bardzo chce je poczuć na swoich. Patrzę się na Sam, która wygląda jakby myślała o tym samym.
Zależy mi na...
- Pieprzyć to - mówię i zbliżając się do niej ponownie szybko rozbijam jej usta o swoje.
Tym razem mi nie ucieka. Kładzie rękę z tyłu mojego karku i pogłębia pocałunek.
Przejeżdżam językiem po jej dolnej wardze prosząc o dostęp do środka, który od razu dostaję. Wolną rękę kładę z tyłu jej pleców i przyciskam ją do siebie jeszcze bardziej. Nasze pocałunki nie są delikatne, ani romantyczne, są po prostu desperackie.
Brakuje mi tlenu, ale nie chce tego przerywać, bo równocześnie to ten pocałunek jest moim tlenem. Potrzebuję tego. Potrzebuję tego jak cholera i nie chce tego przerywać, bo wiem, że jeśli to zrobię znowu wrócimy do zwykłej rzeczywistości. 
Rzeczywistości, w której mam Emmę. 

***
Rozdział miał być w czwartek, jest 22 minuty po północy! Już piątek. Wiec, życzę wszystkim miłego dnia. W końcu to piątek, nie może być niemiły haha 

Pod ostatnim rozdziałem było słabiutko z komentarzami. Według ankiety jest was tutaj ponad 70, więc myślę, że trzeba was trochę zmotywować! :D

40 komentarzy i wstawiam next

Myślę, że spokojnie dacie radę xx

Victoria xx

49 komentarzy:

  1. Emma to suka i wkurwia mnie to ze Justin tego nie widzi :') Czekam tylko na ten moment gdzie uświadomi sobie ze Sam była, jest i będzie tą jedyną i żadna laska tego nie zmieni! Ten ich pocałunek na plaży>>> *-*

    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny zreszta jak zwykle <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Za nie długo godzina druga a ja się tak zastanawiam czy wkradł Ci się tam mały błąd. Przy końcówce. Jest napisane "Kładzie głowę z tyłu mojego karku i pogłębia pocałunek." Położyła głowę czy rękę? :D (Pomyłki zdarzają się każdemu - wiem, ale ryję się z tego zdania cały czas. xD)
    Czekam na next B)
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ew, to wszystko przez tą godzinę! Sama teraz z tego leje hahahah ������
      Już poprawiam, dziękuję za zwrócenie uwagi! xx

      Usuń
  4. Awww *_*
    Jedyne co mnie wkurza to to, że wiem, że on wróci do Emmy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja i tak wiem, że będą razem, jest to mój goal więc tak musi być! Ale rozdział świetny, a ta końcówka 😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś mi się wydaje, że ktoś się podszywa pod Emmę jak napisałaś z tymi oczami. Coś mi tu śmierdzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam ma zielone oczy i to o niej myślał

      Usuń
    2. A właśnie nie pomyślałam... :/

      Usuń
  7. Justin i Sam! Emmy nienawidzę, czekam aż to Justin usłyszy jakąś ciekawą rozmowę między Emmą a jej przyjaciółmi :) Ale Sam kiepsko zareaguje jak Justin po pocałunku wróci do Emmy, niech nie wraca ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny jak zawsze! Uwielbiam Sam i Justina :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Emma mnie tak wkurwia nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  10. Oooo w końcu sie pocalowali <3
    Rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja pierrrr kiedy Justin zauwazy ze Emma to suka grrr, a biedna Sam pewnie zrobi sobie nadzieje, pieprzony Bieber. Chcr wiecej :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Nareszcie Sam i Justin Reunion ^^ Alleluja! Pieprzyc Emme nooo ! Nie lubię jej niech sobie gdzieś wyjedzie , najlepiej na inny kontynent...XDD czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudownyy����

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG !!! <3 wkoncu sie pocalowali :D boskiii czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku moje gołąbeczki 😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  16. Awwww i to mi sie podoba!! " chce ich razem! Sam i tatuaż to sie nazywa niegrzeczna dziewczynka 💘❤

    OdpowiedzUsuń
  17. Sukowata Emma :O A Sam i Justin? Idealni , lubię takie skomplikowane miłości <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudo! Czekam na następny ❤️

    OdpowiedzUsuń
  19. Czy juz Ci Mówiłam ŻE KOCHAM UWIELNIAM UBÓSTWIAM to opowiadanie !!! Cudowny rozdział ! Dodaj prędko kolejny bałagam !!! :P

    OdpowiedzUsuń
  20. OMG oby ich nik nie zobaczył

    super!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Jebac Emmę kurde
    Czekam na nastepny! Idealny roooozdzial, wreszcie cos sie dzieje:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Najlepszy juz nie mogę się doczekać nexta ❤

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam tą historie ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  24. PIĘKNY NASTĘPNY JUŻ! ;******** <#3333333

    OdpowiedzUsuń
  25. Nienawidzę Emmy! Justin i Sam muszę być razem ............... następny <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Jprd nienawidzę tej suki 😔 żeby ja tak kurwa auto przejechało 😁 a rozdział super (oczywiście gdyby tej tlenionej blondynki nie było w nim) ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Rozdział jest mega ❤️❤️ Nienawidzę tej suki Emmy! Czekam na nn ��

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwielbiam to ff <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Dziewczyno ty jesteś genialna pisz masz talent. Jeszcze 2 kom w sumie to jeden i next xD

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. Jesteś niesamowita ❤️ Kocham to fanfiction ❤️ Ostatni komentarz i nn ❤️

    OdpowiedzUsuń
  32. Boże kocham te opowiadanie 💞💖💗

    OdpowiedzUsuń
  33. Ponad 40 komentarzy bedzie dzis nastepny?
    Ps. Swietny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Nienawidzę Emmy...
    Ale Sam i Justin soł cuteee <3

    OdpowiedzUsuń
  35. Emma; buła na ryj i w piach

    OdpowiedzUsuń
  36. Wchodzę patrzę a tu 2 rozdziały już ;D
    Podoba mi się! !!

    OdpowiedzUsuń
  37. Wspanialy!! <3

    OdpowiedzUsuń
  38. Kurde mam nadzieje, ze Justin sie otrzasnie, bo teraz najwyraznien jest pohubiony. Widac, ze Emma to nie jest pozytywna postac ale takim zachowaniem rani je obie. Mam nadzieje, ze zrozumie, ze kocha tylko Sam i wszystko bedzie hepi ❤❤❤ super rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  39. OMG jakie emocje aż mnie w brzuchu ściska cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń