||Sam||
Po niecałych piętnastu minutach wracamy do reszty, Idziemy w ciszy i nie zapowiada się na to, że ktokolwiek ma zamiar się odezwać. Patrzę się na niego niepewnie. Mam mętlik w głowie. Z jednej strony chce go uderzyć za to, że mnie pocałował i później to samo zrobić sobie, bo mu uleglam, a z drugiej mam ochotę skakać ze szczęścia.
Kiedy zbliżmy się do ogniska i muzyka staje się coraz głośniejsza zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że nie wiem jak mam się teraz zachować. Mam udawać, że nic się nie stało?
Podchodzimy do grupki naszych znajomych. Traf chciał, że akurat stali tam wszyscy, których znamy, włącznie z Emmą i Matt'em, którzy patrzą się na nas dziwnie od razu gdy się do nich przyłączamy.
- Gdzie wy byliście? - pyta Harry i uśmiecha się cwanie.
Patrzy się raz na mnie, raz na Justin'a, a ja mam wrażenie, że już wszystko wie. Robię wszystko co w mojej mocy, żeby się teraz nie zaczerwienić.
Mój były chłopak patrzy się na mnie tak, jakby się zastanawiał, czy teraz wszystko im powiem.
Ale przecież nie jestem głupia.
- Rozmawialiśmy - mówię i wzruszam ramionami, żeby to wyglądało jeszcze bardziej beztrosko.
Justin podejmuję grę i ze śmiechem dopowiada:
- To tylko sprawy między mną, a moją ex.
Każdy mu zawtórowuje Nawet ja próbuję się uśmiechać. Tylko Emma jak zwykle ma problem i wygląda tak jakby ktoś ją spoliczkował. Na litość, czy ta dziewczyna potrafi się chociaż uśmiechać?
- Byliście razem? - pyta jakaś rudowłosa dziewczyna uśmiechając się do mnie zaskoczona.
Przypomina mi trochę Megan...
- Yup, niestety tak - odpowiadam i śmieję się do Justin'a.
Chłopak posyła mi kuksańca w bok.
- Nawet nie wiecie jaka to była męczarnia - dodaje i znowu każdy się śmieje.
Tym razem nawet ja i to bez udawania.
To trochę chore. Przed chwilą się całowaliśmy, a teraz udajemy zaprzyjaźnionych ex kochanków. Skoro Emma mówi, że jest dobrą aktorką, to najwyraźniej ja i Justin powinniśmy dostać Oskara.
Rudowłosa dziewczyna patrzy się na nas z rozbawionymi iskierkami w oczach.
- Jesteście dobrym przykładem przysłowia "Stara miłość nie rdzewieje", co? - mówi i zaczyna chichotać. Szybko patrzę się na Emmę, która teraz wygląda jak pomidor. - Pasujecie do siebie.
Okej, tego chyba za wiele dla naszej księżniczki.
- Niestety, ale on już jest zajęty - słyszę piskliwy głos Emmy i widzę jak obejmuje go w pasie.
Wdech i wydech.
Licz do dziesięciu Sam. Po prostu licz.
Rudowłosa dziewczyna posyła nam skruszony uśmiech.
- Oh, przepraszam. Nie wiedziałam.
Emma otwiera usta, aby zapewne poczęstować ją jakimś niemiłym komentarzem, ale szybko ją wyprzedzam.
- Nic się nie stało - macham nonszalancko ręką. - Nie ma problemu.
Nie chce, żeby ta tleniona blondynka wyzywała tą dziewczynę, bo wydaje się naprawdę miła. Tym bardziej, że w tym co powiedziała, było trochę prawdy.
Temat się zmienia. Wszyscy rozmawiają o jakimś wyjeździe do Londynu. Nigdy o tym nie słyszałam i jakoś nie przywiązuje wagi do rozmowy. Jestem zbyt pochłonięta swoimi myślami.
- Wszystko okej? - Podnoszę głowę i widzę Matt'a, który uśmiecha się do mnie lekko.
Przytakuje głową.
- Tak... W jak najlepszym - mówię i odpowiadam takim samym uśmiechem.
Kątem oka obserwuje jak Justin łączy swoją dłoń z dłonią Emmy. Próbuję to zignorować, ale to trudniejsze niż myślałam. W mojej głowie pojawia się myśl, która nie daje mi spokoju.
Czemu mnie pocałował?
Nienawidzę Emmy całym swoim sercem. Ona nie jest dobrym człowiekiem i wykorzystuje Justin'a. Ale nigdy, przenigdy nie chciałam odbijać komuś chłopaka, ani robić takich rzeczy. Nie jestem taka. Nie interesuje mnie rozwalanie związków.
Wzdycham i opuszczam głowę.
- Pójdę gdzieś usiąść - mówię cicho i zaczynam odchodzić.
- Chcesz być sama, czy mogę się dołączyć? - pyta Matt i uśmiecha się ukazując dołeczki w policzkach.
Ten chłopak jest tak uroczy, że nie jestem wstanie mu odmówić.
- Hmm, myślę, że możesz dołączyć - odpowiadam, a z moich ust wydobywa się cichy chichot.
Siadamy przy ognisku, po stronie przy której kręci się najmniej ludzi.
Do moich uszu dociera czyjś śmiech. Odwracam się i widzę Justin'a i Emmę, którzy najwyraźniej są czymś bardzo rozbawieni.
Przewracam oczami i odwracam wzrok. Nie chce na to patrzeć.
- Widzę, że jeszcze się z tym nie pogodziłaś, co? - mówi chłopak i uśmiecha się do mnie współczująco.
- To nie tak... - zaprzeczam od razu, ale gdy widzę jego wzrok mówiący "Nie wierzę ci." rezygnuję z udawania. - Tak. Wkurza mnie to strasznie - wyrzucam z siebie. - Patrząc na to czuję się tak, jakby ktoś zabrał mi to co kiedyś było moje, rozumiesz? Wymiotować mi się chce jak widzę jak ona sobie go owinęła wokół palca. Jeszcze gdyby miała dobre zamiary... Może wtedy bym to zaakceptowała. Ale ona jest zła i jedyne co potrafi robić to knuć i kombinować - warczę.
Biorę głęboki wdech.
- Dobra, skończyłam.
Matt oblizuje usta i przygląda mi się badawczo.
Zawiewa wiatr, a jego włosy przekręcają się i opadają w artystycznym nieładzie.
- Wiem co czujesz - odpowiada po chwili. - Kiedy spotykałem się z Tracy...
-Spotykałeś się z Tracy?! - przerywam mu zaskoczona.
Choćbym nie wiem jak bardzo się starała, nie potrafię wyobrazić sobie Matt'a z Tracy.
A dzisiaj jak się szykowałyśmy na imprezę udawała, że go nie zna...
- Tak - mówi i zaczyna się śmiać z mojej reakcji. - Z perspektywy czasu sam się zastanawiam jak to było możliwe. A wracając do tematu, kiedy się z nią spotykałem wszystko było bardzo dobrze. Byliśmy ze sobą dwa lata, może nawet trochę więcej. A kiedy zerwaliśmy każdy jej kolejny chłopak był moim wrogiem. Nie ważne czy go znałem, czy nie. Po prostu już z góry zakładałem, że jest beznadziejny. Też się czułem tak jakby ktoś mi zabrał to co było moje. Zerwaliśmy na początku wakacji.
- Kiedy ci przeszło? - pytam, a chłopak łapie ze mną kontakt wzrokowy.
Przez jedną sekundę mam wrażenie, że przez jego sposób jaki się na mnie patrzy brakuje mi powietrza.
- Na początku roku - odpowiada. - Dokładnie pierwszego dnia. - Z każdym słowem jego głos jest coraz bardziej cichy.
Uśmiecham się szeroko i posyłam mu kuksańca w bok.
- Ciekawe co ma taką wielką moc, że potrafi naprawić ci serduszko - chichoczę.
Ale kiedy on nie robi tego samego, przestaje.
Nagle robi się między nami bardzo poważnie.
- To byłaś ty, Sam - przyznaje cicho.
Nie chce, żeby ta tleniona blondynka wyzywała tą dziewczynę, bo wydaje się naprawdę miła. Tym bardziej, że w tym co powiedziała, było trochę prawdy.
Temat się zmienia. Wszyscy rozmawiają o jakimś wyjeździe do Londynu. Nigdy o tym nie słyszałam i jakoś nie przywiązuje wagi do rozmowy. Jestem zbyt pochłonięta swoimi myślami.
- Wszystko okej? - Podnoszę głowę i widzę Matt'a, który uśmiecha się do mnie lekko.
Przytakuje głową.
- Tak... W jak najlepszym - mówię i odpowiadam takim samym uśmiechem.
Kątem oka obserwuje jak Justin łączy swoją dłoń z dłonią Emmy. Próbuję to zignorować, ale to trudniejsze niż myślałam. W mojej głowie pojawia się myśl, która nie daje mi spokoju.
Czemu mnie pocałował?
Nienawidzę Emmy całym swoim sercem. Ona nie jest dobrym człowiekiem i wykorzystuje Justin'a. Ale nigdy, przenigdy nie chciałam odbijać komuś chłopaka, ani robić takich rzeczy. Nie jestem taka. Nie interesuje mnie rozwalanie związków.
Wzdycham i opuszczam głowę.
- Pójdę gdzieś usiąść - mówię cicho i zaczynam odchodzić.
- Chcesz być sama, czy mogę się dołączyć? - pyta Matt i uśmiecha się ukazując dołeczki w policzkach.
Ten chłopak jest tak uroczy, że nie jestem wstanie mu odmówić.
- Hmm, myślę, że możesz dołączyć - odpowiadam, a z moich ust wydobywa się cichy chichot.
Siadamy przy ognisku, po stronie przy której kręci się najmniej ludzi.
Do moich uszu dociera czyjś śmiech. Odwracam się i widzę Justin'a i Emmę, którzy najwyraźniej są czymś bardzo rozbawieni.
Przewracam oczami i odwracam wzrok. Nie chce na to patrzeć.
- Widzę, że jeszcze się z tym nie pogodziłaś, co? - mówi chłopak i uśmiecha się do mnie współczująco.
- To nie tak... - zaprzeczam od razu, ale gdy widzę jego wzrok mówiący "Nie wierzę ci." rezygnuję z udawania. - Tak. Wkurza mnie to strasznie - wyrzucam z siebie. - Patrząc na to czuję się tak, jakby ktoś zabrał mi to co kiedyś było moje, rozumiesz? Wymiotować mi się chce jak widzę jak ona sobie go owinęła wokół palca. Jeszcze gdyby miała dobre zamiary... Może wtedy bym to zaakceptowała. Ale ona jest zła i jedyne co potrafi robić to knuć i kombinować - warczę.
Biorę głęboki wdech.
- Dobra, skończyłam.
Matt oblizuje usta i przygląda mi się badawczo.
Zawiewa wiatr, a jego włosy przekręcają się i opadają w artystycznym nieładzie.
- Wiem co czujesz - odpowiada po chwili. - Kiedy spotykałem się z Tracy...
-Spotykałeś się z Tracy?! - przerywam mu zaskoczona.
Choćbym nie wiem jak bardzo się starała, nie potrafię wyobrazić sobie Matt'a z Tracy.
A dzisiaj jak się szykowałyśmy na imprezę udawała, że go nie zna...
- Tak - mówi i zaczyna się śmiać z mojej reakcji. - Z perspektywy czasu sam się zastanawiam jak to było możliwe. A wracając do tematu, kiedy się z nią spotykałem wszystko było bardzo dobrze. Byliśmy ze sobą dwa lata, może nawet trochę więcej. A kiedy zerwaliśmy każdy jej kolejny chłopak był moim wrogiem. Nie ważne czy go znałem, czy nie. Po prostu już z góry zakładałem, że jest beznadziejny. Też się czułem tak jakby ktoś mi zabrał to co było moje. Zerwaliśmy na początku wakacji.
- Kiedy ci przeszło? - pytam, a chłopak łapie ze mną kontakt wzrokowy.
Przez jedną sekundę mam wrażenie, że przez jego sposób jaki się na mnie patrzy brakuje mi powietrza.
- Na początku roku - odpowiada. - Dokładnie pierwszego dnia. - Z każdym słowem jego głos jest coraz bardziej cichy.
Uśmiecham się szeroko i posyłam mu kuksańca w bok.
- Ciekawe co ma taką wielką moc, że potrafi naprawić ci serduszko - chichoczę.
Ale kiedy on nie robi tego samego, przestaje.
Nagle robi się między nami bardzo poważnie.
- To byłaś ty, Sam - przyznaje cicho.
||Justin||
Kiedy kolejnego dnia budzą mnie wkurzające promienie słoneczne, dziękuję Bogu, że dzisiaj jest sobota. Jestem tak cholernie skacowany i zmęczony, że nawet nie mam siły unieść powiek.
Powoli przekręcam się na plecy i zakrywając twarz rękami powoli przypominam sobie wszystko co się działo na imprezie. Nie wypiłem wcale dużo i chyba pamiętam wszystko.
Włącznie z tym, że pocałowałem Sam.
Wzdycham i niechętnie podnoszę się do pozycji siedzącej.
Nagle drzwi się otwierają i staje w nich Harry.
- Dzień dobry Perełko. Witamy wśród żywych! - cmoka i opada na fotel przy łóżku.
- Daruj sobie - mamroczę niewyraźnie.
- Wczoraj zabalowałeś młody człowieku.
- Co? - patrzę się na niego pytającym wzrokiem.
- Najpierw buziaczki z Emmą, później z Sam - mówi i kładzie nogi na oparcie fotela.
Ziewam głośno i znowu opadam na poduszkę.
- Kurwa - sapię. - Skąd wiesz o Sam?
Harry śmieje się i posyła mi porozumiewawczy wzrok.
- Jak chcecie się lizać, to wybierzcie bardziej prywatne miejsce - mówi i wzrusza ramionami. - Ale spokojnie, jesteśmy braćmi. Nic nikomu nie powiem, że pieprzysz dwie laski i tym samym działasz na dwa fronty.
Jęczę z bezradnością.
- Jesteś spierdolony, Harry.
Znowu słyszę jego rozbawiony śmiech.
- Dziękuję przyjacielu, dziękuję!
***
Idę na trening koszykówki trochę spóźniony. Cud, że i tak wiem gdzie iść. Cały dzień chodzę przymulony i ledwie potrafię myśleć. Czy ja się wczoraj czegoś naćpałem?
Cały czas myślę tylko o tym, że przecież wcale nie wypiłem dużo.
Nagle czuję jak na kogoś wpadam. Chwieje się i prawie upada, ale przytrzymuje ją za ramiona.
- Sorry - mówię i zauważam Sam, która szybko wyswobadza się z mojego uścisku.
Co ona robi na kampusie w sobotę?
Robi krok w tył, trochę tak jakby się bała, że będę chciał ją znowu pocałować.
Ew, czy było aż tak źle?
Unoszę brwi i zadaje pytanie, o którym wcześniej pomyślałem:
- Co ty tutaj robisz?
Wzrusza ramionami i posyła mi obojętny wzrok.
- Chodzę sobie. Mam do tego takie samo prawo jak ty - odpowiada dosyć chłodnym głosem.
Wzdycham i poprawiam grzywkę, która wpadła mi we włosy. Widzę jak przegryza wnętrze policzka. Robi to zawsze wtedy kiedy się denerwuje.
- Słuchaj... Przepraszam za wczoraj - zaczynam. - Nie powinniśmy...
- Zapomnij o tym - wcina mi się w zdanie. - Tak jak ja to zrobiłam.
Czuję nagle ukucie w brzuchu. Marszczę brwi i kręcę szybko głową.
- Pierdolenie, nie zapomniałaś - mówię stanowczo.
Nie mogła. To tak jakby nic wczoraj nie czuła.
- Zapomniałam i ty też to zrób. To nic wielkiego - powtarza.
- Nie, nie kłam.
Dziewczyna patrzy się na mnie coraz bardziej wkurzona.
- Sam przed chwilą powiedziałeś, że nie powinniśmy tego robić.
Przytakuje powoli głową.
- Tak, owszem. Ale nigdy nie powiedziałem, że mamy zapomnieć.
Sam parska chłodnym, pozbawionym humoru śmiechem.
- Więc mam pamiętać i patrzeć się jak obściskujesz się ze swoją dziewczyną? - pyta i uśmiecha się z kpiną. - Lepiej zapomnieć, Justin.
Czuję jak moja cierpliwość się zmniejsza.
- Nie chce zapominać! - unoszę głos i wyrzucam ręce w powietrze.
Blondynka kręci głową.
- Ale ja chce - kładzie rękę na moim torsie i toruje sobie drogę dalej. - A teraz z łaski swojej się przesuń. Spóźnię się na spotkanie cheerleaderek.
Teraz to się czuję tak jakby ktoś jebną mnie patelnią.
Przez chwilę nic nie mówię, bo nie jestem wstanie.
- Żartujesz sobie! - krzyczę za nią.
Dziewczyna unosi rękę i wystawia mi środkowy palec.
- Chciałbyś!
Uśmiecham się rozbawiony tym jaka wredna się teraz zrobiła.
Obserwuje jak idzie w stronę hali sportowej i nie mogę nie patrzeć się na jej tyłek.
Ona żartowała, prawda?
||Sam||
Spotkanie przebiegło dobrze.
To znaczy, zależy dla kogo dobrze.
Dostałam się i teraz będę chodzić w tych bordowo - białych strojach.
Nie chce być jakąś durną cheerleaderką, ale oczywiście do wszystkiego zmusiła mnie Rita. Od początku miałam zamiar tutaj przyjść i powiedzieć, że tylko się popatrzę, ale Justin tak mnie wkurzył tym swoim "Nie powinniśmy, ale nie zapominaj.", że w złości powiedziałam cokolwiek, żeby był zdziwiony. A więc skoro już mu nagadałam, że idę na to durne spotkanie, to teraz nie mogłam się wycofać. Wyszłabym na kretynkę.
- Zobacz Sam, że to będzie świetne! - krzyczy z ekscytacją Rita, kiedy wychodzimy z sali.
Przewracam oczami.
- Tak, na pewno - mamroczę bez jakiejkolwiek emocji w głosie.
- Nie bądź taką pesymistką! Mecze, wyjazdy, to będzie niesamowite!
Unoszę ręce do góry i uśmiecham się sztucznie, nawet tego nie kryjąc.
- Taak! Mecze z moim byłbym chłopakiem, wyjazdy z moim byłym chłopakiem! To będzie niesamowite - parodiuję ją.
Rita krzyżuje ręce i patrzy się na mnie obrażona.
- Po pierwsze, jesteś niemiła. A po drugie w drużynie jest też Matt - mówi i gestykuluje wymownie brwiami.
Wzdycham.
- Cokolwiek.
***
Wieczorem siedzę w salonie i czytam ,,Dumę i Uprzedzenie". W całym domu jest cicho i dziwnie pusto. Rita poszła się z kimś spotkać, a Tracy siedzi w naszym pokoju.
Nagle słyszę kroki schodzenia po schodach i po chwili krzątanie się w kuchni.
Gdy ta osoba wchodzi do salonu dopiero wtedy podnoszę wzrok.
Emma.
I właśnie w tym momencie znowu skupiam się na książce. Najlepszy sposób, to ignorować tlenione blondynki.
- Widziałam cię z Matt'em na imprezie - zaczyna, a ja niemalże wzdycham zawiedziona. Miałam nadzieję, że się nie odezwie. - Chyba najwyraźniej kogoś sobie znalazłaś. Może w końcu dasz spokój Justin'owi, co?
Wlepiam w nią twardy wzrok i unoszę brwi.
- Nie pomyślałaś, że to może nie ja jestem tutaj problemem, tylko ty? - warczę na nią.
Dziewczyna uśmiecha się słodko.
- Kochanie, ja nigdy nie jestem problemem.
Wybucham śmiechem.
Zamykam książkę i wstaje z sofy. Staję bardzo blisko dziewczyny Justin'a i mierzę ją wzrokiem. Przeżyłam przyjaźń z Megan i dręczenie przez dwie suki zwane Kendrą i Alice. Przeżyłam nawet ten pieprzony wypadek przez, który moje ciało jest całe w bliznach. Żadna pusta suka nie wyprowadzi mnie z równowagi.
- Słuchaj, kochanie - zaczynam naśladując jej sposób mówienia. - Wiem, że ten sms był dnem, wiem, że oszukujesz Justin'a co do swoich koszmarów o jego zmarłym bracie - z każdym słowem jej uśmiech się zmniejsza. - Możesz mnie nienawidzić i możesz robić wszystko, żeby Justin też mnie nienawidził, ale to co robisz jest świństwem nawet jak na ciebie. On stracił brata, a ty to wykorzystujesz.
- Nic nie wiesz - warczy na mnie.
Uśmiecham się z kpiną.
- Wiem wystarczająco dużo.
Po tych słowach odwracam się na pięcie i wychodzę z domu.
Biorę głęboki oddech świeżego powietrza. Muszę teraz z kimś porozmawiać, a jedyną osobą, która najlepiej mnie zrozumie jest Dylan.
***
- Po prostu poczekaj tu - mówi Dylan i wpuszcza mnie do swojego pokoju. - Pięć minut i wracam. Przeżyjesz? - Uśmiecha się do mnie, a ja od razu to odwzajemniam.
- Oczywiście szefie.
Chłopak otwiera jakąś szafkę i wyjmuje z niej książkę.
Siadam na parapecie i patrzę za okno.
- Mogę sobie zapalić? - pytam.
Dylan patrzy się na mnie karcącym wzrokiem i wzdycha.
- Możesz, ale wiedz, że tego nie pochwalam - mówi i wychodząc grozi mi palcem.
Chichoczę i kręcę głową. On już chyba zawsze będzie się zachowywał jak mój ojciec.
Otwieram okno i wyjmuję przyszykowanego skręta. Podpalam go i zaciągam się.
Wiem, że palenie nie wygląda atrakcyjnie, ale co ja moge zrobić, skoro tylko to mi pomaga?
Opieram się o ścianę przyległą do parapetu i powoi wypuszczam dym.
Nagle słyszę pukanie do drzwi. Otwierają się i od razu zauważam w nich Justin'a. Jest zbyt wpatrzony w swój telefon, by wiedzieć, że też tutaj jestem.
- Dylan, masz podręcznik z pierwszego roku do... - milknie, gdy tylko jego wzrok ląduje na mojej osobie.
Przewracam oczami.
- Znowu ty - mówię i biorę kolejnego bucha.
To są chyba jakieś żarty. Gdzie nie pójdę tam pojawia się jego łaskawa osoba. Czy wszechświat nie może zrozumieć, że chce się od niego uwolnić?
- Niestety ja - odpowiada i przytakuje mi.
Chowa telefon do kieszeni i otwiera znowu drzwi.
Czuję zawiedzenie. Chyba nie chce, żeby wychodził...
Chłopak tak jakby czytał w moich myślach zatrzymuje się w półkroku.
- Palisz? - pyta patrzą się na skręta pomiędzy moimi palcami.
Wzruszam ramionami.
- Czasami.
Justin zamyka drzwi i bez słowa siada obok mnie.
- Mówią, że od palenia zmniejszają się cycki - mówi prosto z mostu, a ja nie mogę się powstrzymać przed wybuchem śmiechem.
- Martwisz się o mój biust? - prycham rozbawiona.
Na usta Justin'a wpływa uśmiech.
- Tak, dokładnie tak - mówi.
Przekręca się tak, że teraz siedzi twarzą do mnie. Kiedy chce znowu się zaciągnąć. Czuje jego smukłe palce na swojej dłoni i po chwili mój przygaszony skręt ląduje po drugiej stronie okna.
- Co ty właśnie zrobiłeś? - cedzę przez zaciśnięte zęby.
Czuję jak ciśnienie skaczę mi ponad normę. Zaciskam ręce w pięści i unoszę je na wysokości swoich ramion.
- To było dla twojego dobra - mówi i uśmiecha się cwanie. - Licz. To pomaga - chichocze i jeszcze bardziej mnie tym wkurza. Patrzy się na mnie rozbawiony. - Kochanie opuść te rączki - mruczy cicho i delikatnie obejmując swoimi dłońmi moje, opuszcza je w dół.
I nagle przestaje być na niego zła. Mimo, że moje dłonie już są niżej, on i tak nie zabiera swoich. Prostuje je i wtedy chłopak splata nasze palce. Niepewnie przenoszę wzrok na nasze splecione dłonie i po chwili znowu na chłopaka.
Czuję mrowienie w całym ciele kiedy mnie dotyka.
- Powinnam pójść do Yale - mówię tak cicho, że jest to prawie niesłyszalne.
Justin wlepia we mnie swoje brązowe tęczówki i kręci delikatnie głową.
- Nie - odpowiada takim samym głosem. - Powinienem wtedy z tobą zostać.
****
Pierwszy raz mam taką sytuację, że dodaje rozdział dzień po dniu. Macie ze mną za dobrze, no :D haha
Kocham was za tyle komentarzy. Moje serduszko płacze ze szczęścia. W takich momentach mam tyle weny, że mogłabym wam dawać nowe rozdziały cały czas.
W poniedziałek zaczynam szkolę, ale cóż, jesteście ważniejsi haha
Za 45 komentarzy, rozdział 10 jest Was!
Victoria xx
A kurwa ta koncowka jsbdjdbe
OdpowiedzUsuńCo on wlasnie powiedzial??????? Dobrze Sam, daj popalic tej suczce heheh! Cudownie!
OdpowiedzUsuńCudooo;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam porostu uwielbiam to <3
OdpowiedzUsuńAww, ta końcówka >>>>
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania to życie.
Zrób coś z Emma, bo inaczej znajdę ją i nie będzie miło. Oni muszą być razem.
coś mi się wydaje, że wyjazdy z drużyną mogą sprzyjać Sam i Justinowi (hehe)
najlepsze opowiadanie!
czekam na następny!
Kocham końcówkę awwwww :3
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO
OdpowiedzUsuńKOŃCÓWKA MNIE ZABIŁA
OdpowiedzUsuńAwww świetne !
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOby tak dalej Sam <33
OdpowiedzUsuńCzeekam na następny aaaa♡
OdpowiedzUsuńNajlepsza końcówka !
OdpowiedzUsuńDajesz Sam dobrze powiedziała Emmie tylko żeby jeszcze Justin zobaczyć jaka jest :) kocham to ff <3
OdpowiedzUsuńI love it ❤
OdpowiedzUsuńJejku... to jest takie cudo, że aż nie wiem co napisać, aby wyrazić swoje odczucia odnośnie twojej całej twórczości, nie tylko tej jednej części ❤❤❤/ kiciaa1222
OdpowiedzUsuńAwww ten blogg to życie ������
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz masz talent jak nw uwielbiam to ff <3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńDzieje się dzieje oby tak dalej Sam i Justin ❤
OdpowiedzUsuńHahahahha emma wal się kurwa!!
OdpowiedzUsuńSam bd cheelerderka mmm sexi :3
Awwww Justin na końcówce jest slodki w sumie on zawsze jest słodkim dupkiem :D
Sam i Justin to życie :3
OdpowiedzUsuńBoże uwielbiam to opowiadanie, wkurza mnie ta pipa Emma :/
OdpowiedzUsuńGdyby nie Emma..ale i tak słodko :3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ff ❤
Boże jak zobaczyłam kolejny rozdział to piszczałam chodź mam 20 lat :) Mam nadzieję, że jutro na dobranoc będę miała możliwość czytania kolejnego rozdziału :) Co do rozdziału omomomo o.O Kocham Sam i Jussa <3 Całuję :*
OdpowiedzUsuń❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńOMG soł cuteee końcówka najlepsza <33
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent rozdziały są świetne uwielbiam te ff jedno z moich ulubionych pozdrawiam ❤
OdpowiedzUsuńTo ff uzależnia w jeden dzień przeczytałam 1 i 2 część megggaa :))
OdpowiedzUsuńOby Justin zobaczył jaka Emma jest naprawdę..
OdpowiedzUsuńNie wierze
OdpowiedzUsuńKońcówka uagfegsajuhebrsab
rozdział>>>>>>>>>>
plz daj mi kolejny
Kocham!! <3
OdpowiedzUsuń❤️❤️❤️ Kocham❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam do nexta xDD
OdpowiedzUsuńO boze wkoncu *,*
OdpowiedzUsuńKoncowka mistrzowska <3
OdpowiedzUsuńMusisz dzis dodac next :*
OdpowiedzUsuńOni musza byc razem a Emma to zdradliwa suka xd
OdpowiedzUsuńJacy oni są słodcy ❤️❤️❤️ Kocham ich i ciebie też za tego ff ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńBoze najs rozdzial :***
OdpowiedzUsuńWkurwia mnie ta Emma .Sam jest najlepsza <3
OdpowiedzUsuńEver ff <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze dużo weny życzę pozdrowionka :))
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ff, cudowny rozdział oby tak dalej Sam i Justin hehe :) pozdrawiam i dużo weny życzę :)
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza teraz tylko do przodu hahaha xD
OdpowiedzUsuńKurde gdyby nie ta Emma ;/ niech Justin odkryje co ona odwala :) Sam najlepsza jak jej dogadala :3 CUDO <3
OdpowiedzUsuńZajebisty :3
OdpowiedzUsuńI jak można tego ff nie kochać ♥
OdpowiedzUsuńNexe pleas ! ;*
OdpowiedzUsuńJuz ponad 50 kom. Bedzie dzis nastepny?
OdpowiedzUsuńDodasz jeszcze dziś? :3
OdpowiedzUsuń45 komentarzy to pestka! Hahaha kurde ja wchodzę a juz 53 tutaj jeju mega
OdpowiedzUsuńJezu TA KOŃCÓWKA WYGRYW
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! KCKCKCKCKCKCKCKCKCKC <3 Matko kocham to. czekam na następny :)))))))))/nixababy
OdpowiedzUsuńAjsjxnaknzkaka końcówka to moje życie, przez ciebie dzisiaj nie zasne! Taka długość rozdziałów to mi odpowiada ahahahah, czekam już na nowy!
OdpowiedzUsuńAjsjxnaknzkaka końcówka to moje życie, przez ciebie dzisiaj nie zasne! Taka długość rozdziałów to mi odpowiada ahahahah, czekam już na nowy!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta^-^
OdpowiedzUsuńNiech on zerwie z Emmą, proszę ;( Kiedy nowy? :*
OdpowiedzUsuńJezu kocham to! To moje ulubione ff obecnie *-*
OdpowiedzUsuńSam i Justin>>>>> Najlepsza ex para jaką znam hahaha *-* Niech oni do siebie wrócą :') A Emma niech zniknie, sucz!
Buzi
Jaka zadziorna Sam, hehe B) Lubię taką Sam, podoba mi się. :D
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ JEST TAKI CUDNY AWWWW SDJSDIGJSDIOGN *O*
I mam nadzieję, że z czasem prawda o Emmie i tym SMS wyjdzie na jaw. Bo czekam na jej reakcję caaały czas.
NO TO CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ.
Wenyyyy!
PS Boże, żeby skomentować musiałam tak jechać w dół. T^T Potem takie "czekaj, co". Pacze a tu 60 komentarzy. Oh god, jak Cię uwielbiają!
narobiłas mi ochoty na blanta :D
OdpowiedzUsuńTak tak Sam i Justin i ta końcówka awwwww ❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńTwoje zakończenia są najlepsze. <3 Rozdział boski. :*
OdpowiedzUsuńO matko ! Zakończenie cudowne ! <3 wiedziałam kurwa Justin kochasz ja ! Hehe dobrze ze Sam nagadala Emmie dobrze tak tej suce, Matt jest taki słodki , szkoda mi go bo nawet jak będzie z Sam to ona i tak kocha Jusa ^^
OdpowiedzUsuńKocham to wspaniałe wszystko <3
OdpowiedzUsuńJajebe oni bedo znowu db uruchamiam shipy
OdpowiedzUsuńJak słodko na końcu ❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZE FF EVER
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że pod następnym powinnaś napisać, że od 100 kom będzie następny rozdział cri
OdpowiedzUsuńświetny rozdział haha :D
Końcówka najlepsza !!!!;*
O Mój Boże, mój komentarz powinien być 69, mam taką wielką nadzieję, że dodasz next tak szybko, Boże, chce wiedzieć co będzie dalej. 😂❤ Pocałują się, tak myślę, okej, zobaczymy. 😂 Pozdrawiam. ✨👌
OdpowiedzUsuńJeju świetny <3
OdpowiedzUsuńCuudowny :*
OdpowiedzUsuńNie moge doczekać sie kolejnego
OdpowiedzUsuń;) dodaj szybko błagam ! :*
Boski zreszta jak kazdy ! <3 czekam niecierpliwie na kolejny *.*
OdpowiedzUsuńTeraz to się dzieje! Uwielbiam! !!!
OdpowiedzUsuńBoze kocham to!! <3
OdpowiedzUsuńOoooo supre koniec
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ♥
OdpowiedzUsuńTe ff jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych
OdpowiedzUsuń