środa, 3 lutego 2016

3. W miłości i na wojnie

Gdy do moich uszu wdziera się nieprzyjemny dźwięk budzika jeszcze mocniej zaciskam swoje zaspane oczy. Potrzebuję tylko trochę czasu. Dosłownie pięć minut snu.
- Sam wstawaj - słyszę donośny głos przy moim ciele. - Spóźnisz się pierwszego dnia?
Mamroczę coś pod nosem i przykrywam twarz poduszką. 
Nagle czuję jak ktoś zrzuca ze mnie nakrycie, a chłód otula moje ciało. Uchylam delikatnie oczy i zauważam nad sobą Tracy, która stoi z założonymi rękami.
- Za dziesięć minut widzę cię na dole - mówi i wychodzi z pokoju.



***
  Wbiegam do sali profesora od angielskiego. Oczywiście jestem spóźniona. Kiedy tylko otwieram drzwi wszystkich oczy skupiają się na mnie. Próbuję opanować mój przyśpieszony oddech i szybko idę w stronę wolnego miejsca w rzędach bardziej po środku, mrucząc pod nosem przeprosiny.
 Sala jest duża i przestronna. To w sumie wygląda bardziej jak aula. Miejsca mają chyba dziesięć rzędów w górę, jak nie więcej, a miejsce profesora jest na pół metrowym podeście.
Mój nauczyciel od angielskiego nazywa się Smith i już zdążył się przedstawić, więc gdy siadam zaczynamy lekcje. Na pierwszy ogień idą ,,Wichrowe Wzgórza" - czyli dzieło, które musimy przeczytać w najbliższym czasie. Rozdaje nam listę lektur, program zajęć i to jak będą przebiegać. Kiedy zapisuje na tablicy temat z zaciekawieniem rozglądam się po klasie. Widzę dwie dziewczyny z mojego stowarzyszenia i w sumie nikogo znajomego. Jakiś chłopak siedzący po mojej prawej stronie posyła mi uśmiech. Unoszę brwi i spoglądam na niego. Coś w jego zachowaniu sprawia, że jest obleśny i żałosny. Może to jego zbyt pewny siebie uśmiech, albo ten wielki nos. Koniec końcem nie mogę się powstrzymać i głośno prycham śmiechem, już po raz drugi zwracając na siebie uwagę klasy. Chłopak posłał mi urażony wzrok i już więcej na mnie nie patrzy. Odchrząkuje i wciskam się mocniej w siedzenie, aby już nikt na mnie nie patrzył.
Słaby początek, Sam.
  Pod koniec lekcji profesor Smith wstaje i patrzy się na nas.
- Wiem, że to dopiero pierwsza lekcja, ale mam dla was super zadanie - mówi, a ludzie wydają niezadowolony dźwięk. - Spokojnie - śmieje się. - To tylko dla chętnych. - Nagle każdy się ożywia i staje się szczęśliwy. Przewracam oczami na to dziecinne zachowanie. - Na czwartek, czyli za trzy dni, chciałbym, żeby kilkoro z was przyniosło mi swoje pracę. Opowiadanie, historię, książkę. Cokolwiek co pokazuje, że potraficie pisać i naprawdę się tym zajmujecie. Jeżeli uda wam się mnie zachwycić, będę w stanie przenieść was o poziom wyżej. - Kończy. 
Słyszę za sobą podniecone szepty i nagle każdy chce się zgłosić na ochotnika. Czy tylko ja nie wiem o co chodzi? 
- Poziom wyżej gdzie?  - pytam marszcząc brwi. 
Profesor łapie ze mną kontakt wzrokowy i z uśmiechem wyjaśnia:
- Osoba, która zachwyci mnie swoim dziełem będzie chodzić klasę wyżej. Czyli grupa zaawansowana.
- Co nam to daje? - zadaje pytanie po mnie jakaś dziewczyna siedząca na samej górze. 
- Więcej punktów, dofinansowanie kolejnego roku i o rok szybsze zdanie przedmiotu.
Tak, tak, tak, tak! 
Gdybym szybciej zaliczyła angielski miałam czas w czwartej klasie na tyle rzeczy, że to aż niemożliwe. Napiszę to. Choćby nie wiem co, od teraz to się staje moim celem numer jeden.
Wychodzę z sali i kieruję się od razu do parku przed szkołą. Mam się tam spotkać z Tracy i Ritą. 
  Kiedy docieram na miejsce nie widzę dziewczyn, ale za to Dylan i jakiś chłopak gadają siedząc przy jednym z drzew. Gdy mój przyjaciel mnie zauważa od razu mnie do siebie woła. Idę w ich stronę i przysiadam się.
- Jak po pierwszych zajęciach? - pyta z uśmiechem.
Wzruszam ramionami.
- Miałam angielski ze Smith'em i w sumie jeszcze nie wyciągnęłam wniosków - śmieję się. 
- Smith to w porządku koleś. Niedługo sama zobaczysz. Można się z nim dogadać - wtrąca chłopak, o którym prawie zapomniałam. Ma dłuższe, kręcone ciemne włosy i szeroki uśmiech na twarzy. Gdy wyciąga do mnie dłoń zauważam, że od palców do łokcia jego skóra jest pokryta tatuażami. - Tak w ogóle, to jestem Harry - śmieje się, a ja to odwzajemniam ściskając jego rękę.
Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Justin'a on był z nim. 
- Ja jestem...--
- Sam. Tak wiem - kończy za mnie, a gdy zauważa jak dziwnie to brzmiało zaczyna się tłumaczyć: - To znaczy... Ten... 
Czuję ukucie w brzuchu, ale nie mogę stwierdzić z jakiego powodu ono dokładnie jest. Skoro Harry zna moje imię, czy to znaczy, że Justin musiał mu coś o mnie mówić?
Tak i zapewne, to nie było nic dobrego idiotko.
Mój wewnętrzny głos skutecznie mnie ucisza.
Na pewno nie mówił o mnie w pozytywach. Kiedy wczoraj w nocy spojrzał się na mnie wyczuwałam od niego niechęć do mnie. To było tak okropnie bolesne i tak bardzo nie do zapomnienia.
Nowo poznany chłopak patrzy się na zegarek w telefonie i wstaje z miejsca.
- Muszę już iść. Za chwilę mam zajęcia z przedmiotów ścisłych - mamrocze pod nosem i uśmiecha się przelotnie. - Miło było cię poznać Sam. Do zobaczenia.
Gdy Harry odchodzi zostaję sama z Dylan'em, który uśmiecha się niepokojąco. Rozglądam się po parku szukając dziewczyn, ale nigdzie ich nie ma.
- Rozmawiałaś z nim? - Patrzy się na mnie wyczekująco.
Przegryzam wargę. Nie musi mówić jego imienia, żebym wiedziała o kogo chodzi. Powoli kręcę głową.
- Dlaczego nie? - Marszczy brwi i posyła mi krytyczny wzrok.
Wzdycham.
- Ponieważ Dylan - mówię. - On mnie nienawidzi. Gdybyś widział wczoraj w nocy jego minę... - wspominam i wzdrygam się lekko.
Mój przyjaciel chce mi odpowiedzieć, ale nagle zamyka usta i z tego rezygnuje. Jego wzrok jest utkwiony w czymś nad moją głową.
- Pójdę już - mamrocze cicho i wstaje.
- Co? Czemu? - pytam zaskoczona, ale on mnie nie słucha. 
Narzuca na ramię plecak i odchodzi. Co mu się stało? 
Odwracam wzrok, żeby zobaczyć co go tak spłoszyło i prawie dostaję zawału. Dosłownie niecały metr ode mnie stoi Justin z rękami w kieszeniach. Szybko się podnoszę. Czuję jak moje serce przyśpiesza. 
Jasnowłosy patrzy się na mnie przeszywającym wzrokiem, a ja ciężko przełykam ślinę.
- Nie nienawidzę cię. - To pierwsze słowa jakie słyszę od niego od roku.
Wstrzymuje na chwilę oddech. Słyszał o czym rozmawiam z Dylan'em? 
Przez pierwszą sekundę czuję szczęście mieszane z zaskoczeniem i wzruszeniem. Tak bardzo tęskniłam za jego głosem i marzyłam o tym, żeby jeszcze raz go usłyszeć. Ale zaraz po tych emocjach nadchodzi coś mocniejszego. Trzymałam to w sobie pieprzony rok. Czuję złość.
- Cześć Justin - mówię oschle nawiązując do jego wczorajszego zachowania. 
Nawet się ze mną wtedy nie przywitał.
Chłopak oblizuje usta. 
- Nie powinienem się tak zachować - Przyznaje mi rację, a ja uśmiecham się sarkastycznie.
No co ty nie powiesz Sherlocku...
- Ale nie wiedziałem jak mam się zachować ani co mam powiedzieć.
- Więc wolałeś mnie olać?
Justin prycha.
- Zdradziłaś mnie Sam! Co miałem zrobić? Rzucić ci się w ramiona? - warczy. 
Wygląda tak jakby od długiego czasu chciał mi to powiedzieć.
-Gdybyś dał mi wtedy wszystko wyjaśnić, to może inaczej by się to skończyło! - Ja także unoszę głos. 
Czuję się tak jakby coś zaraz miało we mnie wybuchnąć.
- Wyjaśnić? Co tu było do wyjaśnienia? Zdradziłaś mnie. Widziałem to na własne pierdolone oczy. Wszystko zostało wyjaśnione.
- Do cholery! - krzyczę. - Nic się nie zmieniłeś. Nadal jesteś tym wkurzającym, upartym idiotą!
- A ty nadal jesteś tą sarkastyczną, nieracjonalną kretynką! - odwarkuje z twardą miną.
Czuję jak moje policzki robią się czerwone ze złości. Nastaje między nami pełna napięcia cisza. Zaciskam szczękę i patrzę na chłopaka, który robi to samo. 
I nagle dzieje się coś tak bardzo dziwnego. Zamiast dalej się wyzywać równocześnie wybuchamy śmiechem. Nie wiem czy to przez słowa jakich użyliśmy, żeby się obrazić, czy może to przez to, że nieważne jaka jest sytuacja my zawsze potrafimy się pokłócić, ale to cholernie śmieszne. Kładę ręce na brzuch, gdy zaczyna mi brakować powietrza.
- Jezu, przestań już - dukam pomiędzy napadami.
- To ty przestań - odpowiada przez śmiech. 
- Nie mogę się nie śmiać kiedy się śmiejesz.
-  A ja nie mogę się nie śmiać kiedy ty się śmiejesz.
Zanim się uspokoimy mija dłuższa chwila. Ocieram łzy rozbawienia z kącików oczu i patrzę na niego. Chłopak uśmiecha się szeroko, co od razu odwzajemniam.
- Oficjalna zgoda na rozejm? - pytam z nadzieją i wyciągam do niego rękę. 
- Skoro i tak musimy się męczyć w jednej szkole... - mruczy zachrypniętym od śmiechu głosem i potrząsa delikatnie moją dłonią.
To będzie bardzo ciekawe.

***

  Wychodzę z ostatnich zajęć w tym dniu i kieruję się do wyjścia z terenu szkoły. Ten dzień nie zaliczam do najgorszych. Nie wydarzyło się nic złego, pogodziłam się z byłym chłopakiem... Wszystko się wydaje takie normalne jednak kiedy myślę sobie, że teraz moja i Justin'a znajomość nie będzie polegała na nienawiści, ani miłości tylko na przyjaźni, to czuję dziwne uczucie, gdzieś w środku. Był czas kiedy go nienawidziłam i był czas kiedy go kochałam. Ale nigdy, przenigdy nie udało nam się zaprzyjaźnić.
- Cześć Sam! - słyszę za sobą czyjś głos. 
Odwracam głowę i zauważam Emmę idącą w moją stronę.
- Uh, cześć - odpowiadam niepewnie.
Zastanawiam się czego ode mnie chce, bo wątpię, że chodzi jej tylko o jakieś pogaduchy lub cokolwiek.
- Widziałam, że pogodziłaś się z Justin'em... - zaczyna ostrożnie.
Ach, i tu cię boli.
- Tak. Na to wygląda - odpowiadam i przenoszę wzrok przed siebie. 
Emma uśmiecha się sztucznie.
- Bardzo się cieszę - mówi, a ja unoszę brwi. - Justin jest dla mnie bardzo ważny i to dobrze, że potrafi się zaprzyjaźnić nawet z byłą dziewczyną. - Podkreśla to słowo, a ja powstrzymuję się, żeby na nią nie nakrzyczeć. 
- Ta - odpowiadam krótko. - To naprawdę super.
 Blondynka wzdycha i staje mi na drodze. Sztuczny uśmiech nie schodzi jej z ust.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo więcej tego nie powtórzę. To ja byłam przy nim kiedy zbierał się po tobie i to ja mu pomogłam kiedy potrzebował wsparcia. Zraniłaś go i zostawiłaś i nie masz prawa się teraz wtrącać Sam - mówi i kładzie mi rękę na ramieniu. - On już cię nie kocha i nigdy więcej nie pokocha.

***

- Tak powiedziała?! - Wkurzona Rita aż wstaje z łóżka.
- Słowo w słowo - potwierdzam.
- Ja od początku wiedziałam, że jest suką - mówi Tracy i krzywi się lekko. - Zachowywała się zbyt miło.
Wzdycham i siadam na parapecie patrząc się raz na jedną, raz na drugą dziewczynę.
- No i co ja mam teraz zrobić? 
Rita przegryza wargę, a Tracy patrzy się na mnie tak jakby odpowiedź była oczywista.
- No jak to co? Pokaż jej, że niezależnie od tego ile czasu minęło dla Justin'a jesteś pierwszą i jedyną miłością - mówi zadowolona, a Rita przytakuje jej pomysłowi.
- Dzisiaj w parku to wyglądało jak początek przyjaźni, a nie czegoś więcej. Nawet wczoraj widziałam jak w nocy wychodził z pokoju Emmy. Jestem pewna, że on coś do niej czuje.
- No i co z tego? - pyta Rita. 
Przewracam oczami.
- Mam do niego pójść i powiedzieć: Słuchaj Justin, twoja psycho dziewczyna kazała mi się od ciebie odwalić. Weź pokaż jej, że po tym jak chciałam przespać się z Chris'em nadal mnie kochasz! - ironizuje, a im, ku mojemu zdziwieniu podoba się moje przemówienie.
- Właśnie tak! Byłby wtedy twój.
Jęczę cicho kiedy zdaję sobie sprawę z tego jak nieracjonalne one są.
- To nie zadziała - odpowiadam melodyjnym głosem.
Tracy podnosi się na łóżku.
- Działaj po cichu! - unosi głos, a kiedy posyłam jej niezrozumiałe spojrzenie kontynuuje: - Przyjaźnij się z nim, bądź przy nim miła dla Emmy i ukradkiem staraj się pokazać jaka z niej wredna suka.
- To mogłoby zadziałać - przyznaje Rita.
- Mam zacząć wojnę z Emmą o chłopaka?
- To nie byle jaki chłopak. To twój były chłopak - podkreśla Tracy.
Wzdycham i delikatnie przegryzam policzek. Nie wiem co mam robić.
Nagle nasze rozmyślanie przerywa mój telefon. Leży na łóżku Tracy, która przelotnie na niego patrzy.
- Jakiś Dylan - mówi, a gdy przygląda się bliżej jego zdjęciu, które ustawiłam unosi brwi. - Cholernie przystojny Dylan - poprawia się.
Patrzę się na Ritę i we dwie wybuchamy śmiechem. 
- Pełnoprawny gej kochanie - odpowiadam, ale jej twarz nawet nie zmienia się na rozczarowaną.
- Aw i tak mam ochotę usiąść mu na twarzy - mamrocze pod nosem, a ja się krzywię na samą myśl.
W tle cały czas słyszę śmiech Rity.
Moja przyjaźń z Justin'em, wojna o chłopaka z Emmą, Dylan, który zainteresował sobą dziewczynę.
Czuję, że ten rok będzie tak popieprzony i szalony jak jeszcze nigdy dotąd.


***
Ten rozdział mi się nie podoba. 
Wcale, a wcale. 
Pisałam go szybko, 
więc z góry przepraszam za wszystkie błędy.
Co do rozdziału 4: o dokładnej dacie
 będę jeszcze informować na asku, albo tt :*

Victoria xx




29 komentarzy:

  1. A mi sie bardzo podoba jest -Świetny!! ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza!!! :* cudeńko ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszaa... Boziu..jakie emocje. Cudo *o*

    OdpowiedzUsuń
  4. Daje rade ! Wiec czekac tylko na kolejne!! SAM WALCZ POKAZ NA CO CIE STAĆ! Twoj sexsapil i slabosc Justina do cb wygraja: 3

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi tam sie podoba. Taki na luzie. Suka Emma atakuje. Już nie mogę sie doczekać, aż Sam odeprze ten mini atak i pokaze Blond Suce gdzie jej miejsce 👌 Uwielbiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurde xD A już myślałam, że ta chora kłótnia to tak na serio. Fajnie jest czytać o tym jak razem się śmieją i dochodzi do zgody. Emma zaś, tak jak myślałam, jest pustą lalunią, dla której się liczą tylko chłopaki. :|
    Rozdział super! Może nie jest tak super jak inne, ale naprawdę fajnie się go czytało c:
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj czuje ze będą kłopoty z tą Emma. Suka jedna.
    A mi się tam podobał i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. A mi się bardzo podoba! :D
    I się przyjaźnią moje gołąbeczki więc w ogóle jest pięknie!
    No i coś czułam, że coś się kroi między Emmą i Justinem... ;-;
    Niecierpliwie czekam na next. xx
    Pozwolę sobie napisać tu, że jest nowy rozdział --> http://friends-jbff.blogspot.com/ tak kocham Twoje komentarze, że nie mogę Cie nie poinformować. 😂
    Przepraszam za spamowanie i pozdrawiam cieplutko. 😂

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawie się robi:D super rozdział!
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A wedlug mnie wlasnie jest swietny! Kompletnie sie nie spodziewalam, kocham!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój Boże, pisać jak ty>>>>>>>
    http://lostheartfindheart.blogspot.com/2016/02/04.html?m=1
    Zapraszam c:

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny jak zawsze:) liczyłam po cichu, że ona mu od razu wszystko wyjaśni i się przytulą. Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Juz myslalam ze sie pocaluja ;( szkoda ale i tak super ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudeńko ��

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział mam nadzieje że nastepne będą jeszcze lepsze:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku, w końcu się pogodzili!
    Shippuje ich (͡° ͜ʖ ͡°)
    Czekam na nowy i życzę weny kochanie xx
    http://let-is-make-every-second-worth-it-jb.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  17. Boski rodział *-* I tak się cieszę, że się pogodzili! :3 Czekam tylko na to żeby do siebie wrócili co niestety może uniemożliwiać im Emma :C Czekam nn ❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Hehehehehe - tak wiem, bardzo kreatywny komentarz. Jednak taka była moja reakcja na ten rozdział i podkreślam, że była ona pozytywna! :D Końcówka była taka awww *.* Fajnie jakby Dylan zmienił nagle orientację. Nie, że mam coś do gejów, toleruję ich, ale to byłby taki niesamowity zwrot akcji XD Tak czy inaczej, rozdział świetny, zapowiada się genialnie i na pewno będę tu wpadać tak często jak w poprzedniej części :** Pozdrawiam gorąco i zapraszam do siebie:
    http://all-the-right-moves-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Super *-* chce kolejny ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Totalna miazga *,*

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy next? ❤ będzie dziś?

    OdpowiedzUsuń
  22. Zajebisty *.*

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo fajny, czekam na rozwój akcji :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  25. Błagam o nowy rozdział ��

    OdpowiedzUsuń
  26. Suuuupeeerrrrrr! !!

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy pojawi się nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  28. Jezu już myślałam że się nie pogodzą a ta cała Emma zaczyna mi się nie podobać. Cudo rozdział

    OdpowiedzUsuń