czwartek, 28 stycznia 2016

2. Zburzone mury

|Justin|
Wygląda perfekcyjnie.
To jedyne co w tym momencie przychodzi mi na myśl. Zmieniła się. Pamiętam jej długie, proste włosy, które teraz sięgają jej za ramiona. Obserwuję jak jej twarz rozświetla się w uśmiechu, gdy Dylan coś do niej mówi. Wygląda na szczęśliwą.
- Nigdy nie mówiłeś, że twoja była jest aż tak gorąca. - Harry unosi brwi i skanuje ją wzrokiem.
Kiedy widzę sposób jaki na nią patrzy mam ochotę na niego nakrzyczeć, ale powstrzymuje się.
- Tak - odpowiadam cicho. - Cóż, ja zawsze mam gorące dziewczyny. - Próbuję brzmieć beztrosko i nonszalancko. Najwyraźniej mi to wychodzi, bo ciemnowlosy posyła mi tylko pół uśmiech i znowu na nią patrzy.
Emma odrywa wzrok od książki i patrzy się na dziewczynę, o której rozmawiamy.
- Ona? - pyta. - Chodzi wam o Sam? - Gdy spostrzega nasze pytające spojrzenia wyjaśnia dalej: - Przyjęłam ją do mojego stowarzyszenia. Dzisiaj się wprowadziła - wzrusza ramionami.
- Och - mruczę tylko.
Czyli zawsze jak będę przychodził do Emmy mogę spotkać tam Sam. Zajebiście, dziękuję. 
Patrzę się na Emmę, która posyła mi niepewny wzrok. Jest dwa lata starsza, ale nawet na taką nie wygląda. To jej ostatni rok college'u. Uśmiecham się do niej delikatnie, aby pokazać, że to nic takiego mimo,że myślę inaczej. Gdy Sam znika z mojego pola widzenia wstaje z miejsca.
- Hayden po lewej - mamroczę widząc rudowłosą dziewczynę idącą w naszą stronę. - Ulatniam się - na te słowa Harry wybucha śmiechem.
Pod koniec pierwszego roku przeleciałem ją na imprezie pożegnalnej i od tam tej pory ciągle za mną lata.
Emma prycha.
- Było jej nie robić nadziei i z nią nie spać - przewraca oczami i wraca do czytania.
Wzdycham.
Cóż, może i ma rację, ale pod tym względem się nie zmieniłem i jeżeli widzę okazję, to z niej korzystam. Jestem tylko facetem. 
  Wychodzę z kampusu i wsiadam do swojego samochodu. 
Kiedy pół roku temu przenosiłem się do Stanford, gdzieś w głębi miałem nadzieję, że właśnie teraz spotkam tutaj Sam. Chciałem ją zobaczyć, chciałem wiedzieć jak wygląda, albo chociaż co u niej słychać... Ale teraz kiedy ona w końcu tutaj jest, a ja pogodziłem się z tym jak niemiło mnie wychujała nie jestem wcale taki tego pewny. Siadam za kierownicą i opieram ręce na kierownicy.
Od czasu tego pieprzonego dnia kiedy zobaczyłem ją z Chris'em minęło tyle czasu i chyba nawet zdążyłem się z tym pogodzić. Ruszyłem dalej i z jakiegoś powodu nie chce jej tutaj. 
Nie chce jej znowu w moim życiu.

|Sam|
  Wieczorem w głównym salonie odbywa się spotkanie zapoznawcze. Jest nas tutaj ponad trzydzieści. Już zdążyłam poznać Tessę, Marry i Olivię. Są w porządku i do tego mają pokój na przeciwko mojego i Tracy.
  Gdy wybija dwudziesta druga w piżamie siedzę w pokoju i gadam ze swoją współlokatorką. 
- Zawsze chciałam pojechać do San Diego, ale nigdy nie miałam okazji - mówi, gdy zaczynamy temat mojego miejsca zamieszkania.
Wzruszam ramionami.
- Ty chcesz tam pojechać, a ja za wszelką cenę marzyłam, żeby się stamtąd wyrwać - przyznaję cicho.
Krótkowłosa posyła mi delikatny uśmiech. Wstaje z łóżka i wyjmuje coś ze średniej wielkości pudełeczka. Otwiera okno przy moim łóżku i rozwija zawinięty papierek.
Będziesz miała coś przeciwko jak sobie zapalę? - pyta. Oczywiście w zawiniątku była marihuana.
Chichoczę i nachylam się otwierając, od teraz już swoją szafkę nocną. Wyciągam pudełeczko, które bardzo przypomina to trzymane w jej dłoniach.
- Nie krępuj się - odpowiadam, a ona posyła mi rozbawiony wzrok. 
Mimo, że kiedyś krzyczałam na Justin'a jak palił teraz sama to robię. Nie jestem uzależniona, ale kiedy jestem zła, smutna, lub zdenerwowana, to naprawdę pomaga uspokoić emocje. Czasami lubię tak po prostu to stłumić i nie czuć nic. 
- Coś mi się wydaje, że się polubimy Samantho. - Z ust Tracy wypływa perlisty śmiech. 
Po chwili odwraca się twarzą do okna.

***

 Tym razem odmówiłam palenia skręta. Najzwyczajniej w świecie nie mialam teraz na to ochoty. 
  Wychodzę z naszego pokoju, aby zjeść coś na kolację, a później  zajrzeć do Rity, która ma pokój piętro wyżej. W holu mijam kilka dziewczyn, których imiona już dawno wyleciały mi z głowy. Wchodzę do kuchni zrobionej z jasnego, ciepłego drewna. Pomieszczenie jest sporej wielkości, ale meble zajmują wystarczająco dużo miejsca, aby na takie nie wyglądało. Płytki wyglądają jak coś w rodzaju szachownicy, co bardzo mi się podoba, a na samym środku znajduję się wyspa ze zlewem i wysokimi krzesłami przy niej. Na jednym z nich siedzi jasnowłosa dziewczyna. Gdy słyszy kroki odwraca się twarzą do mnie i dopiero teraz rozpoznaję w niej Emmę. Bez słowa podchodzę do lodówki i wyjmuję z niej sok pomarańczowy. Rezygnuje z robienia sobie kolacji. Z jakiegoś powodu czuję się nieswojo przy tej dziewczynie. Wlewam go do szklanki cały czas czując na sobie wzrok blondynki.
- To ty jesteś tą byłą dziewczyną Justin'a, prawda? - Jej głos wdziera się w moją głowę tak niespodziewanie, że szklanka, którą trzymam oma nie wyślizguje mi się z rąk.
Spoglądam na nią zaskoczona jej bezpośrednim pytaniem. Dziewczyna wygląda tak jakby to co powiedziała wcale nie było niestosowne.
- Uh... - wydaje z siebie dziwny dźwięk. - Tak... To chyba ja - mamroczę siląc się na odpowiedni ton. 
- Więc pewnie kiedyś ci o mnie opowiadał, co? - pyta, a ja marszczę brwi. 
Czemu miałby mi o niej opowiadać?
- Nie przypominam sobie...
Dziewczyna unosi brwi i uśmiecha się. Nie potrafię zdecydować, czy ten uśmiech jest bardziej ironiczny, czy może bije z niego kpina.m
- Emma? - Jej słowa brzmią raczej jak pytanie. - Dziewczyna Jake'a? - 
Powoli jej słowa zaczynają brzmieć sensownie, gdy przetworzę je w głowie kilka razy. Gdy dziewczyna widzi moją zdziwioną minę zaczyna cicho chichotać i jakby nigdy nic wychodzi z kuchni zostawiając mnie samą z moimi myślami. 
Moje usta nieznacznie się uchylają, a z moich płuc wydobywa się ciche westchnięcie. 
Jak mogłam tego nie skojarzyć. 
Niebieskooka blondynka, kumpluje się z Justin'em, kilka lat starsza...
I to imię.
Emma.
FlashBack
- Pamiętasz... Pamiętasz jak opowiadałeś mi o dziewczynie Jake'a? - pytam niepewnie.
Nie chce wracać do tych rozmów, ale muszę wiedzieć. Justin wygląda na zaskoczonego moim pytaniem.
- Chodzi o Emmę? - upewnia się, a ja przytakuje głową. 
Emma.
- Jeszcze wcześniej powiedziałeś mi, że tylko raz byłeś zakochany. Chodziło o nią? 
To nic wielkiego, ale chce wiedzieć kim ona jest i przede wszystkim - jaka była.
Zamyślony wpatruje się w swoje ręce, gdy w końcu z jego ust wydobywa się ciche potwierdzenie.
- Tak, chodziło o nią.
Zaciskam usta w cienką linię. 
- Nie kochałem jej - szepcze.
TheEndFlashBack

|Justin|
Wychodzę ze swojego pokoju i kieruję się do wyjścia. Fartem udało mi się zdobyć własny pokój i na szczęście nie muszę go dzielić z żadnym innym frajerem. 
 Na dole, w salonie chłopaki siedzą i oglądają mecz. Zawsze się do nich przyłączam, ale tym razem nie mam na to ochoty. Dylan robi coś w kuchni, ale gdy mnie zauważa od razu do mnie zagaduje.
- Jak żyjesz przyjacielu? - pyta z uśmiechem.
Odwzajemniam go i powolnym krokiem do niego podchodzę, w między czasie zarzucając sobie kurtkę moro na lewe ramię.
Od czasu kiedy zobaczyłem Sam na terenie kampusu, męczy mnie jedno pytanie.
- Jakoś daję radę - odpowiadam ogólnikowo. - A ty jak się trzymasz?
Chłopak wzrusza ramionami.
- Dobrze, tak myślę... Myślałem, że będzie gorzej, ale jak widać nie jest tak źle.
- Najlepiej i tak ma Liam - wtrącam, a jego twarz automatyczne się rozświetla.
- O tak! - odpowiada i śmieje się cicho. - Nasza gwiazda jeździ po świecie, śpiewa i pławi się w bogactwie - cmoka w powietrzu.
Kręcę rozbawiony głową.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że jego zespół odniósł taki sukces - mówię, a ciemnowłosy energicznie przytakuje głową.
Wzdycham i nastaje między nami chwilowa cisza. Biję się z myślami i nie wiem czy powinienem go o to pytać.
- Słuchaj... - zaczynam niepewnie. - Co tutaj robi Sam? - pytam szybko zanim stracę odwagę.
Dylan wygląda na zaskoczonego, że pierwszy i to dobrowolnie podjąłem temat mojej byłej dziewczyny.
- Oh... Miała być w Yale, ale jakoś tydzień przed wyjazdem dostała informacje, że Stanford ma dla niej miejsce - wyjaśnia cicho. - Więc przyjechała.
Przytakuje w zamyśleniu głową. 
Gdyby tam ta pieprzona noc nie skończyła się tak jak się skończyła, pewnie bylibyśmy tutaj razem, to znaczy jako para i...
Pierdolenie.
Oblizuję usta i nakładam na siebie kurtkę.Nie była to kurtka z grubego materiału, bo w Stanford najzwyczajniej w świecie nigdy nie ma poniżej dziewiętnastu lub dwudziestu stopni.
- Wychodzisz? - pyta Dylan i uśmiecha się cwanie. 
Nic nie mówię, tylko posyłam mu taki sam uśmiech.

|Sam|
Pół nocy przewracam się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Niedługo zaczynam pierwsze zajęcia i zapewne rano będę wyglądać jak potwór. 
Wzdycham. 
W tle słyszę stłumiony i spokojny oddech Tracy. Światło księżyca przebija się przez nieszczelne zasłonki, a ja wstaję z łóżka i siadam na jego krawędzi.
Mogłam pójść do Yale. 
Byłabym daleko od wszystkich znajomych... Justin'a. I wszyscy byliby szczęśliwi.
W jedwabnej, pudrowej koszuli do połowy ud wychodzę z pokoju. Skoro i tak nie mogę spać, to równie dobrze będzie znaleźć sobie jakieś inne zajęcie. Zamykam delikatnie drzwi od swojego pokoju i w tym samym momencie słyszę jak ktoś otwiera inne. Chyba od pokoju Emmy. Rozglądam się, a z pokoju obok wychodzi ciemna postać. Najwyraźniej też zależy jej na zachowaniu ciszy, bo ostrożnie zamyka za sobą drzwi. Gdy odwraca się do wyjścia dopiero wtedy mnie zauważa.
Justin.
Przystaje w pół kroku jakby zastanawiał się co powinien teraz zrobić. Jedyne światło to to z małej, stylowej lampy w rogu korytarza, Oświetla mu delikatnie twarz, podkreślając rysy jego twarzy. 
Moje serce przyśpiesza, a ja sama zamieram. Próbuję zapanować nad drżeniem rąk, które pojawia się, gdy tylko zatapiam się w jego czekoladowych tęczówkach. 
Cholera.
Wdech i wydech.
Pamiętaj jak się oddycha Sam.
W tej jednej chwili mam ochotę się rozpłakać i błagać go o wybaczenie, w tej jednej chwili marzę o tym, żeby wszystko było jak dawniej. Chce żeby on był znowu mój, a ja chce być jego.
Czuję łzy zbierające się pod powiekami. 
Jasnowłosy oblizuje usta jakby się nad czymś zastanawiał. Zaciska ręce w pięści i wzdycha cicho opuszczając wzrok.
Kiedy robi krok do przodu i omija mnie, traktując jak powietrze, czuję się tak jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Słyszę jego kroki na schodach i chwilę później trzask zamykanych drzwi. Mimowolnie opieram się o ścianę i zsuwam się po niej bez sił. Chowam twarz w dłonie i zaczynam cicho szlochać. Nie mogę pozwolić sobie na zbyt dużo łez, ale to jest trudniejsze niż się wydaje. Tą dwuminutową chwilą zburzył mur obojętności, który budowałam wokół siebie przez cały rok.
Pojawił się i tak po prostu go zniszczył. 

***
Większość z Was, 
pewnie nie tak wyobrażała sobie ich
 pierwsze spotkanie po lata, ale... :D
Ładnie mi skomentowaliście, 
więc macie rozdział trochę wcześniej! :*
Jeżeli pod tym rozdziałem też tak ładnie mi skomentujecie, 
to rozdział trzeci dodam nawet w poniedziałek. 





53 komentarze:

  1. Pierwsza! Aaaa, dlaczego musieli się tak zachować! Jezus Maria, czekam na nowy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszą być razem!
    Czekam na nowy 😇

    OdpowiedzUsuń
  3. Booooziu! Niech oni wreszcie porozmawiają!!! Proooosze!!!
    A co do Justina.. Moim zdaniem i tak trochę przesadził gdy spotkał ja wtedy z Chrisem.. Nawet nie dal sie jej wytłumaczyć.
    Ale i tak kocham to opowiadanie!!! Pisz szybko next rozdział 😊😊😊❤

    OdpowiedzUsuń
  4. liczylam ze to on bedzie latał za nią

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, dzieło!!!! dodaj wcześniej ! proszę chociaż wieczór w niedzielę! ^^ <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też liczyłam że od razu od wszystko wyjaśni i będą razem :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej noo, ale to z Chrisem bylo pod wplywem emocjii

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne opowiadanie ! Nie mogę się doczekać kolejnej części.
    Tymczasem zapraszam do siebie na 2 rozdział opowiadania o Justinie Bieberze i Selenie Gomez.
    Może współpraca?
    http://fanfictionjbsg.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Woow, pierwszy raz komentuje Twoje ff po tak długim czasie, no ale cóż, ja może zacznę. XD
    Nie wiem czy już mówiłam czy nie, jestem za leniwa by sprawdzić więc najwyżej napisze jeszcze raz - koniec tamtej części totalnie mnie zaskoczył i bardzo się cieszę, że to się tak nie skończyło bo nie wyobrażam sobie żeby taka piękna para jak oni nie byli razem, mam nadzieję, że w tej części razem będą z gromadką małych Justinków i będą mieli za sobą piękny ślub!
    Taa, wybiegam marzeniami za daleko, ale wierzę, że nad tym pomyślisz. XD
    Co do prologu, to normalnie czułam, że wylądują w tym samym miejscu o tym samym czasie, nie mogło być inaczej, łączy mnie z Tobą telepatia jakaś chyba. :D
    Co Justin robił u Emmy?! Czyżby oni coś ten teges? Super, spoko, wszystko pięknie ale ja nie chce. ;c
    Przepraszam za ten bezsensowny i żałosny komentarz, trochę późno jest już, godzina zobowiązuje. XD
    Czekam na next, bardzo cieplutko Cię pozdrawiam i życzę Ci dużo weny. x
    No i zapraszam Cię do siebie na http://friends-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Huhu no to pięknie goraca sam juz ma adoratorów a kurwa Justin ja olewa!! Sam weś sie w garść i mi wytłumacz i jak wtedy powie spierdalaj to go zabij! I gites (>^ω^<)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju kocham to. Lezka sie zakręciła ❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Koooocham cię!!!❤❤❤❤ Biedny Justin. Biedna Sam. Jeju jestem rozdarta�� sama nie wiem po czyjej stronie jestem. Chce żeby byli razem... Matko znowu za bardzo się wczuwam no ale co poradzę. Nie mogę się doczekać kolejnego����������

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny, z resztą jak zawsze:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Super robota ogólnie nie lubie czytać ale gdy przeczytałam kawałek to czuje że polubiłam😀
    chcę już poniedziałek😊

    OdpowiedzUsuń
  15. Wczoraj cały dzień czytałam twoje blogi i chyba przez to trochę zawalę koniec sesji ;dd
    twój charakter w pisaniu jest taki lekki !
    uwielbiam czytać tą historię !
    nie tylko dlatego, że jej fabuła różni się od innych, ale i dlatego, że jest taka realna! często przeklinam cię w myślach, że tyle motasz w ich życiu, ale po głębszym zastanowieniu, dochodzę do wniosku, że przecież tak to bywa
    Dodałam twoje blogi do polecanych przeze mnie
    www.redeemyourlove.blogspot.com
    jeśli zechcesz zapraszam do mojego wyimaginowanego świata z Justinem ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezu... nie mam słów! Dosłownie ! To jest tak dobre...
    Jestem ciekawa czy między Emmą a Justinem coś będzie ( w sumie mam nadzieje że nie) XD
    Świetny rozdział jak zawsze z resztą !!
    Życze weny
    czekam na następny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurde niech oni pogadaja bo oszaleje! :/ Muszą to sobie wyjaśnić.. może wszytko będzie okej :')

    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  18. Najcudowniejsze opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Zajebiste 😍

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny ❤❤ Uwielbiam po prostu ❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  21. Kurde kobieto.. takie zakonczenie!

    OdpowiedzUsuń
  22. Chyba żartujesz, że właśnie tak to widzisz! Boże jeśli tą część chcesz skończyć tak jak poprzednią - nie będą razem, to powiedz od razu ja wgl czytać nie będę i wrócę sobie do ich szczęśliwego momentu i tak sobie zakończę ich historię. Rozdział super :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Najlepszy ♥ podoba mi się jak piszesz opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Brakuje mi słów żeby wyrazić jak dobre jest to fanfiction!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jezu jaki genialny *-* Już się nie moge doczekac nastepnego! ❤

    OdpowiedzUsuń
  26. Dodasz teraz nowy rozdział? ❤ prooooosze!

    OdpowiedzUsuń
  27. Już myślałam że się teraz pogodzą albo chociaż ktoś się odezwie :| Czekam na nexta! :D
    /e

    OdpowiedzUsuń
  28. Odkryłam ten blog dwa dni temu i już zdążyłam przeczytać pierwsza część w której się zakochałam. Teraz czekam na rozwój drugiej.

    OdpowiedzUsuń
  29. Rewelacyjny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  30. Super, czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Smutno tak na końcu... Uwielbiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  32. Dodasz teraz nowy rozdział? ❤

    OdpowiedzUsuń
  33. Uuuu nie spodziewalam się takiej sytuacjiD niezle się dzieje.. czekam na nowy;))������

    OdpowiedzUsuń
  34. Moje ulubione fanfiction! ❤

    OdpowiedzUsuń
  35. Bby czekamy na więcej!! Daj nam jeszcze! <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Czekam czekam i nie moge sie doczekać !! :****

    OdpowiedzUsuń
  37. Bez jaj. To jest 44 komentarz a rozdziału dalej nie ma. Powiedziałaś, że jak będzie ich dużo to dodasz nowy w poniedziałek. Rozumiem, że tyle to za mało? Inni jak mają 10 komentarzy to się cieszą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem robotem. Nie wstawię Ci go automatycznie po tym jak wybije dana liczba komentarzy. Nie obiecywałam go na poniedziałek, powiedziałam, że może wstawię. Mam swoje prywatne życie, a blog nigdy nie będzie ponad nim. Przykro mi.

      Usuń
    2. A kiedy znajdziesz czas żeby wstawić? :* nie możemy się doczekać

      Usuń
    3. Apeluje o spokój i cierpliwość, najdroższy anonimie, przecież nigdy nas nie zawiodła i dodaje rozdziały kiedy ma taką możliwość. :')
      Więc spokojnie, cierpliwość popłaca. 👌😂

      Usuń
  38. Super super! Nie mogę się doczekać następnego:) genialne jest to opowiadanie! Jedno z najlepszych <3

    OdpowiedzUsuń
  39. Ubustwiam to! ❤ przeczytałam twój komentarz wyżej i rozumiem, każdy ma swoje życie :) jednak mogłabyś napisać kiedy mniej więcej pojawi się rozdział? ❤

    OdpowiedzUsuń
  40. Będzie dziś rozdział? ❤

    OdpowiedzUsuń